12 czerwca 2005

wstecz
powrót do strony głównej
Wpisz się do Księgi Gości
Adres e-mail parafii Drelów
spis treści

pełne okno

zamknij pełne okno

Zobacz również:

Galeria zdjęć


 

 

 

Odpust św. Onufrego w Horodku


Być Chrystusem dla świata

12 czerwca w Horodku odbyły się doroczne uroczystości odpustowe ku czci Świętego Onufrego. Horodek jest miejscem niezwykłym. To tajemnicze ustronie leśne słynie ze szczególnych łask Bożych. Było niegdyś miejscem ważnych chwil dziejowych. Uznane zostało także za fenomen przyrodniczy. Do leśnego zacisza przybywają pielgrzymi z bliskich okolic, jak również z odległych miejscowości. Centrum Horodka stanowi kościół, którego dzieje uczą współczesnych pokory, szacunku i cierpliwości. Niejedna ludzka dusza zyskała w tym świętym miejscu ukojenie, uzdrowienie duszy i ciała za przyczyną Świętego Onufrego.

Kult Świętego Onufrego w Horodku został najprawdopodobniej zapoczątkowany już w średniowieczu. W głębi puszczy istniało grodzisko zamieszkałe przez pobożną ludność, która czciła w swych modlitwach świętego Pustelnika, który ponad 60 lat spędził samotnie na pustyni, przyjmując Najświętszy Sakrament z rąk Anioła. Dlaczego ten Wielki Święty upodobał sobie zakątek drelowskiej ziemi, pozostaje tajemnicą. Jednakże jest to nieprzypadkowe zrządzenie Bożej Opatrzności.

Mszy św. odpustowej przewodniczył ks. Krzysztof Jaszczuk. Homilię wygłosił ks. Wojciech Hackiewicz. Uroczystości poprzedzone były modlitewnym czuwaniem.

Kaznodzieja poruszył liczne aspekty życia chrześcijańskiego. Podkreślił głęboką wymowę słów wypowiadanych przez kapłana na koniec każdej Mszy św., wskazując na Jezusa jako Źródło nadziei. - „Jezus, widząc tłumy ludzi litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza”. Od czasów, gdy słowa te zostały wypowiedziane gdzieś na galilejskich wzgórzach, sytuacja nieco się zmieniła. Nie jesteśmy już rozproszeni, nie jesteśmy już sami w naszych ludzkich biedach. Popatrzcie, jesteśmy razem. Gromadzi nas jeden Pasterz. Jesteśmy zebrani wokół Niego. I tak od dwudziestu wieków. Ludzie doświadczani krzyżem, doświadczani na co dzień potwornością zła, gromadzą się jak owce przerażone, trochę zdezorientowane tym, co się dzieje w świecie – wokół Niego. Jezus jest przystanią ufności. Jezus jest portem nadziei. Jest bramą do lepszego życia. Ale w porcie nie tylko się cumuje. Z portu się także wypływa na wyprawy. Dlatego w dzisiejszej Ewangelii jest jednocześnie i przygarnięcie, ale i rozesłanie. Jezus mówi: „Idźcie!”. My to słowo „Idźcie” słyszymy niemal każdego dnia. My to słowo „Idźcie” szczególnie świdrująco w sercach słyszymy każdej niedzieli: „Idźcie w pokoju Chrystusa”. [...] W tym rozesłaniu jest ten sam niepokój, który dzisiaj wyczytujemy w Ewangelii. Idźcie, nic się nie skończyło, to się dopiero zacznie. Msza się zaczyna, a nie kończy. Bo Msza się rozciąga na wasze życie. Idźcie teraz i miejcie odwagę wypełniać Moją misję tam, gdzie żyjecie. Jeszcze tutaj, gdy garniecie się do Mnie jak rozproszone owce – tu jeszcze łatwo. Ale pójść tam, w świat korupcji, wyuzdania, w świat, w którym pieniądz mają za boga – tam pójść i być autentycznym chrześcijaninem – to się zaczyna prawdziwa Golgota, to się zaczyna prawdziwe chrześcijaństwo. Bo co znaczy być chrześcijaninem? To znaczy być Chrystusem dla świata. Być Jego znakiem. Takim znakiem jest Kościół jako wspólnota, ale takim znakiem jest także każdy chrześcijanin – mówił ks. Wojciech Hackiewicz.

Być autentycznym chrześcijaninem to także właściwie odczytać zobowiązanie płynące z sakramentu chrztu świętego. Kaznodzieja dotykając tej tajemnicy wołał: - Nie po to nas w czasie chrztu św. zanurzali w Chrystusa i mówili: „Odtąd już nie ty żyjesz, ale żyje w tobie Chrystus”!. Będziesz dla świata jak ten drugi Chrystus! Nawet zakładali nam białą szatę. Po co? – kapłan mówił słowa: „Przyoblekasz się w Chrystusa, to znaczy dla świata ubierasz się jak Chrystus, jakby nakładasz Jego szaty, masz Jego twarz, Jego ręce, Jego serce... Odtąd będziesz tym dla ludzi, kim byłem Ja. To jest misja, na którą wysłał Apostołów Chrystus. I to jest nasze życiowe powołanie. Stawać się Chrystusem, żeby potem znaleźć się w „domu Ojca”, by mógł przyjąć nas jako swoje dzieci. Byśmy wobec Boga mieli twarz Chrystusa. Całe więc nasze 30, 50, 80, 90 lat życia służy tylko jednemu: służy temu, żebyśmy się zdążyli przeobrazić w Niego – wobec naszej rodziny, wobec najpierw męża, żony, dzieci, wobec rodziców. A jeśli nie zdążę?... Wszystko, co robię i moja praca, i to, że staram się dzieci jakoś w życiu ustawić, urządzić – to wszystko służy tylko jednemu. To ma wszystko służyć temu, byśmy się stali jak Chrystus. To jest Ewangelia i to jest chrześcijaństwo. Od początku tak rozumieli to chrześcijanie. Dlatego tak chętnie szli na męczeństwo. Dlatego tak chętnie poszli nasi męczennicy. Podkładali plecy pod batogi, ponieważ wiedzieli, że stają się jak On. Mówili: „Będę cierpiał jak Chrystus, będę do Niego podobny”.

Kaznodzieja wyjaśnił także sens życia pustelniczego. -A kiedy brakowało cierpień, zaczął tworzyć się ruch monastyczny – eremityzm, tzn. pustelników, którzy przynajmniej chcieli cierpieć tak bez krwi, żeby być jak On, żeby tak się wewnętrznie wyciszyć, żeby tak wszystko odsunąć jak On i być tylko dla Boga. Tak powstał pomysł na pustelników. Święty Onufry, którego dzisiaj czcimy, wybrał się na jedną z pustyń egipskich i zrobił coś najbardziej nielogicznego w świecie, czego do dzisiaj nawet i my chrześcijanie często nie rozumiemy i patrzymy na to trochę z przymrużeniem oka, jak na jakąś dewocję wybujałą lub na religijny fanatyzm. Gdy ktoś porzuca zdrowe, normalne warunki życia, idzie gdzieś na pustynię, je „robale”, pije wodę – o ile na nią trafi, a wszystko tylko po to, by cierpieć i być dla Boga – dla nas ludzi żyjących w „ciepełku cywilizacji”, jest to przynajmniej objaw szaleństwa... Przynajmniej... Do tego trzeba mieć powołanie...

Ale przecież Chrystus zmienia nas w Siebie nie tylko na pustyni. To są przykłady bohaterstwa. Ten człowiek porzucił wszystko, żeby znaleźć to, co najważniejsze. Przeobrażać się w Chrystusa, to umieć tak patrzeć na świat, na te sprawy, które na co dzień zaprzątają naszą uwagę, żeby nie zatracić tego, co najważniejsze – dodał kaznodzieja.

Przychodzimy tutaj na Eucharystię ku czci sławnego Patrona – chyba nie tylko z przyzwyczajenia, bo robimy tak, jak czynili to nasi dziadowie, pradziadowie, ojcowie. Tertulian, wielki mędrzec chrześcijaństwa przypomniał kiedyś chrześcijanom: «Pamiętajcie! Jezus nigdy nie powiedział o sobie „Jestem przyzwyczajeniem”. Jezus nigdy nie powiedział „Ja jestem tradycją”. Jezus powiedział o sobie: „Ja jestem Prawda”». Wy macie Mną żyć, to ma pulsować w waszych żyłach, tym mają oddychać wasze płuca. Kiedy na was spojrzą, ma być widać Ewangelię, że wy inaczej myślicie, inaczej czujecie, inaczej jesteście wrażliwi... Ale to trudne Panie... To prawie tak trudne, jak porzucić wszystko i iść na pustynię; bo wtedy, gdybym zaczął żyć tak Ewangelią autentycznie, to bym znalazł się – chociaż wśród ludzi – to na pustyni, bo niezrozumiany, traktowany jak dziwak, zawsze do tyłu, zawsze ostatni, zawsze przegrany... To bardzo trudne... Gdyby to tylko od nas zależało, to rzeczywiście za wysoka poprzeczka i szaleństwo. I wtedy moglibyśmy powiedzieć uczciwie: „religijny fanatyzm”. Ale my chrześcijanie nosimy w sercu Kościoła niezwykłą tajemnicę, której świat po dwudziestu wiekach do końca zrozumieć nie potrafi. Jezus w tej misji, którą nam powierzył – bycia dla świata Nim – nie zostawił nas o własnych, tylko ludzkich, słabych i grzesznych siłach... Naszą tajemnicą jest Eucharystia! [...] To właśnie Eucharystia sprawia, że zmieniamy się dla świata w Chrystusa – głosił ks. Wojciech Hackiewicz.

Na zakończenie homilii kaznodzieja zaapelował o autentycznych świadków Chrystusa w świecie stereotypów depczących człowieka. - Spróbujcie żyć Eucharystią głęboko! Niech Eucharystia was przenika! [...] Pozwólmy się - jak Święty Onufry - Jezusowi zmieniać w Siebie. Bo żniwo wielkie. Świat tęskni za takimi świadkami. W morzu nienormalności, dewiacji, obojętności, makabrycznego egoizmu potrzeba ludzi normalnych, a normalni są tylko ci, których Chrystus zmienia w Siebie. Bo Chrystus to wzór człowieka. Oto wzór piękna, dobroci, prawdy i normalności.

Każdy mógł skorzystać z sakramentu pokuty, dzięki licznie przybyłym kapłanom. Po błogosławieństwie Najświętszym Sakramentem, kapłani udzielili specjalnego błogosławieństwa dzieciom i młodzieży. Msza św. w Horodku sprawowana jest w każdą niedzielę (do końca września) o godz. 15.30 - dzięki staraniom miejscowego ks. proboszcza Romana Wiszniewskiego, już w odnowionej świątyni.

Galeria zdjęć


 
wstecz

Przygotowała: Agnieszka Kozaczuk
Fot. Paweł Stefaniuk